DZIADKOWIE W ŻYCIU DZIECKA
Jedni z nas pamiętają dziadka, który cierpliwie tłumaczył, dlaczego ptaki na zimę odlatują do ciepłych krajów, a oliwa zawsze pływa na powierzchni wody, inni babcię pachnącą szarlotką i zawsze próbującą znaleźć rozwiązanie dla najtrudniejszych problemów. Mądrzy, cierpliwi, dobrzy, kochani, niezastąpieni…. Babcia i dziadek zawsze byli, są i będą ważni w życiu swoich wnuków. Każdy dziadek i każda babcia inaczej, bo w każdej rodzinie mają inne role. A jakie role mają w twojej rodzinie?
Dziadkowie rozpieszczający.
Keks bez bakali to coś więcej niż rosół bez makaronu. Żaden mistrz sztuki kulinarnej takiego zamówienia nie zrealizuje, bo keks musiałby przestać być keksem i zacząć być zwyczajnym ciastem, a rosół musiałby go tylko udawać. Mistrz przestałby być mistrzem, ale babcia nie przestanie być babcią i mistrzynią kulinarną w jednej osobie, gdy specjały te do stołu poda, zgodnie z dziecięcym życzeniem. Dziecko wie, że dla babci nie ma rzeczy niemożliwych. Ona wyczaruje coś z niczego i to nie tylko w kuchni, gdzie porusza się z takim znawstwem, ale wszędzie tam, gdzie wyobraźnia wnuczka obydwoje zaprowadzi. Bo ona sprosta każdemu zadaniu, każdej roli, każdemu wyzwaniu. Uszyje najwspanialsze kukiełki dla teatru, którego reżyserem, scenografem i jedynym aktorem będzie jej ukochany wnuczek. A gdy w swym kolejnym scenariuszu już nie tylko dla swoich kukiełek, ale i dla niej rolę stworzy, babcia zrobi wszystko, by zadaniu sprostać. Wcieli się w rolę calineczki, księżniczki na ziarnku grochu, brzydkiego kaczątka, a gdy będzie trzeba, piratem na zbójnickim statku też zostanie. Bez zastanowienia swe niewielkie mieszkanie zamieni w teatralną scenę, twierdzę obronną i królewski zamek. Mama wpadnie w osłupienie, widząc stół przewrócony do góry nogami i nie od razu się domyśli, że to najprawdziwsza tratwa na wzburzonych falach, które doskonale udaje niebieski dywan, kilka tygodni wcześniej przez babcię kupiony. Otwarta wersalka to obronna fosa przez piratów oblężona, a dziadek z przepaską na oku to jeden z nich, o czym przecież mama nie wie. Tata może dziadków krytykować, pouczać i instruować – takie szaleństwo do niczego dobrego nie prowadzi, a czasem wręcz podobnych zabaw zakazywać. Bo w jego odczuciu te zabawy nie uczą niczego poza jednym – jak z uporządkowanego miejsca zrobić pobojowisko. Boją się rodzice, że ich pociecha nigdy nie pozna granic – co dozwolone, co zakazane, co jeszcze w granicach dobrej zabawy się mieści, a co nią być przestaje. Obawiają się, że ukochani dziadkowie ich dziecko rozpuszczą.
Korzyści. To dzięki nim – babci i dziadkowi dziecko może się przekonać, że miłość dziadków, akceptacja i potrzeba nie tylko odkrywania marzeń ale i ich realizowania, granic nie znają. Dowie się, że jest ktoś taki, kto zawsze prośby wysłucha i zrobi wszystko, by pragnienia zrealizować. Dla dziadków nie ma rzeczy niemożliwych, dla dziecka nie ma marzeń niespełnionych. A czymże byłoby dzieciństwo, gdyby marzenia nie przeobrażały się w spełnienia?
Babcia i dziadek najlepszymi nauczycielami.
Dobry nauczyciel to cierpliwy nauczyciel. Takim właśnie jest babcia i dziadek. On nie liczy wypraw z wnukiem na lotnisko, gdy ten po raz kolejny chce obserwować startujące samoloty, nie okazuje zniecierpliwienia, wielokrotnie zaliczając dobrze mu znane sale w Muzeum Kolejnictwa, nie żałuje czasu na oglądanie panoramy miasta z ulubionego przez wnuka punktu obserwacyjnego, od wielu lat tego samego. Ona cierpliwie pokazuje jak trzymać igłę, szyjąc wymarzoną spódniczkę dla lalki i jak wydziergać dla niej szalik z kilku kłębuszków kolorowej włóczki. Szczegółowo tłumaczy, jak ugnieść ciasto na ulubione babeczki i jak zadbać o to, by zakalec się do nich nie zakradł. Pomysły wnuków nigdy nie są oceniane, nigdy też nie są krytykowane i za bezsensowne uznane. Mądry nauczyciel wie, że potrzeba poznawania musi zostać połączona z koniecznością próbowania, powtarzania (stąd niezliczona ilość wycieczek do miejsc ulubionych), sprawdzania, weryfikowania… Po powrocie z każdej naukowej wycieczki, dziadek siada z wnukiem przy biurku i zależnie od wieku swej pociechy, zainteresowań i dziecięcych oczekiwań tłumaczy, wyjaśnia, instruuje, odpowiada na wszystkie, nawet te najtrudniejsze pytania, czasem coś konstruuje, innym razem maluje, rysuje, lepi, wycina i rzeźbi. A wszystko po to, by jego mały uczeń zrozumiał to, co jeszcze przed chwilą było dla niego niepojęte. Babcia też cierpliwie będzie tłumaczyła swojej małej gospodyni, dlaczego i tym razem ciasto ma zakalca, obiecując, że to ostatni zakalec w ich wykonaniu.
Korzyści. Nikt lepiej niż babcia i dziadek nie wyjaśni dziecku zawiłości tego świata, nie nauczy tego, na co czasu nie ma tata z mamą, a często też tego, czego rodzice nie potrafią (niejedna mama wie jak druty trzymać w ręku, ale nie wie, jak nimi poruszać, by upragniony szalik wydziergać). Nikt przecież nie ma takiej jak oni wiedzy, doświadczenia i tej niezwykłej cierpliwości tłumaczenia. Oni znają swoją wnuczkę i swojego wnuka, wiedzą, jak mówić, by nie tylko słuchali, ale i rozumieli. Oni wiedzą, jak potem wiedzę tę utrwalić, jak wykorzystać i zachęcić dziecko do jej pogłębiania.
Wakacyjni dziadkowie.
Ci dziadkowie mieszkają zwykle daleko. W codziennym życiu swego wnuka nie uczestniczą, nie dlatego że nie chcą, ale dlatego, że nie mogą. Kilometry ich dzielą, które pokonywać można, ale niezbyt często. Na spotkanie z tą babcią i dziadkiem, dziecko czeka, planując wspólne wakacje, ferie i wszystkie dni wolne, które spędzić z nimi może. Dla wszystkich to dni szczególne. Najpierw, wszyscy przygotowują się do nich, potem nimi radują i wreszcie wspominają. Dziadkowie doskonale wiedzą, że nie wystarczy zagwarantować swemu wnukowi opiekę i bezpieczeństwo, by z wakacji od dziadków wróciło szczęśliwe, a dziecko jeśli dziennika przygód nie prowadzi, to w pamięci kolekcjonuje te najbardziej ekscytujące chwile. Bo każdy dzień wakacji z dziadkiem i babcią potrafi być inny. Po powrocie do domu jest o czym opowiadać, a potem jeszcze długo wspominać. To właśnie te wakacje dziecko będzie wspominać po latach. Czasem zwyczajne, a jednak niezwykłe, bo dziadkowie potrafią wyczarować te niezwykłe chwile w całkowicie zwyczajnych miejscach.
Korzyści. Taka babcia i dziadek, choć mieszkają daleko i w codziennym życiu dziecka nie uczestniczą, potrafią mieć w tym życiu swoje miejsce. Dzieci listy piszą, opowiadają, wspominają i za dziadkami tęsknią, bo przecież ich kochają. Rodzinne więzi, choć nie muszą być nazywane, szybko są przez dziecko uświadamiane.
Babcia pocieszycielka.
Gdy w przedszkolu kolega wciąż poszturchuje, w domu siostra nie rozumie, a mama krzyczy, bo obrus był taki czyściutki, a niestety znów do pralki przez nieuwagę dziecka wędruje, nikt lepiej nie pocieszy niż babcia. Z przedszkolnym kolegą porozmawia, siostrze wytłumaczy, obrus wypierze. Przytuli, łzy otrze, pocieszy i przede wszystkim cierpliwie wysłucha. Ona zawsze ma czas, zawsze stara się wnuka zrozumieć i w tych najtrudniejszych chwilach wesprzeć. Dziecko wzrasta w przekonaniu, że jej o wszystkim powiedzieć można i co najważniejsze – gdy trzeba, tajemnicy dotrzyma. I mają dzieci tajemnice, które tylko babci powierzają. Jeśli babcia ich zaufania nie zawiedzie, po latach jako nastolatki do niej zwracają się po radę i już jako dorośli do niej z problemami przychodzą. Spokój, rozwaga i przede wszystkim chęć niesienia pomocy sprawiają, że babcia – pocieszycielka nie wiadomo kiedy wciela się w rolę najlepszego psychologa i rodzinnego terapeuty. Czasem tylko słucha, innym razem radzi, a bywa i tak, że w roli mediatora występuje, nie tylko na rodzinnym forum, ale i poza nim.
Korzyści. Dziecko wzrasta w przekonaniu, że jest osoba, która zawsze wysłucha, zawsze pomoże i zawsze pocieszy. W najtrudniejszych chwilach bezradność ustąpi miejsca pewności, że jakoś będzie – przecież mam babcię!
Babcia opiekunka.
Kiedy dziecko jest małe, babcia występuje w roli niani. Karmi, przewija, kąpie i do parku z wózkiem wędruje. Dzięki niej malec jest zawsze czyściutki, nakarmiony i uśmiechnięty. Gdy zaczyna raczkować, po mieszkaniu za malcem biega i pilnuje, by w niebezpieczne kąty jej szkrab nie zawędrował. Gdy stawia pierwsze kroki, asekuruje, by guza sobie nie nabił, niezbyt wprawnie po mieszkaniu wędrując. Dziecko uczy się trzymać łyżkę z pomocą babci i z jej asystą korzystać z nocnika. Dzięki niej malec szybciej opanowuje trudną sztukę samodzielnego jedzenia, chodzenia, a potem wszystkie te umiejętności, które w życiu się przydają. Nad wszystkim babcia czuwa i zawsze na czas interweniuje. Babcia przewiduje, zapobiega i zabezpiecza. Eksperymentów babcia nie lubi i te rodzicom zostawia. Jeśli więc uzna, że nauka jazdy na rowerze może być niebezpieczna, rodzicom to zadanie zostawi. Naukę pływania, jazdy na nartach czy wspinania po górach, najchętniej odsunęłabym w czasie, ale jeśli rodzice będą innego zdania, babcia im i dziecku z zapartym tchem pokibicuje. Do odważnych ta babcia nie należy, ale czy każda babcia musi wystąpić w roli narciarskiego instruktora i ratownika dla swojego wnuka?
Korzyści. Z pełnym zaufaniem można pod opieką babci maleństwo, a potem starsze dziecko zostawić. Nie trzeba instruować, przypominać i ostrzegać, na co stać ruchliwego i ciekawskiego szkraba. Babcia przewiduje, wyobraża sobie i zapobiega nim jeszcze niebezpieczeństwo się pojawi. Na rowerze jeździć swego malca nie nauczy, ale pod jej okiem można pociechę wyprawić na najdłuższą rowerową wycieczkę, gdy już umiejętność prowadzenia tego pojazdu dziecko posiądzie.
Dziadek kumpel.
Pójdzie do kina, choć za kreskówkami nie przepada, na piłkarski mecz, choć sportem szczególnie się nie interesuje. Zagra w piłkę, choć biegać za nią nie lubi, w szachy też zagra, chętniej te tradycyjne, ale nie odmówi też partyjki w komputerowe, jeśli wnuk je preferuje. Wygraną nie raz zaimponuje. Dziadek wie, że przyjaźń wnuka zaskarbi, nie tylko będąc z nim, ale i robiąc to wszystko, co ukochanego wnuka interesuje, bawi i fascynuje. To nie musi być dziadek młody wiekiem, wystarczy, że będzie młody duchem i ograniczeń przed sobą stawiał nie będzie. Bo nawet w wieku dojrzałym, gdy zdrowie dopisuje, prawie wszystko robić można, a jak niektórzy dziadkowie przekonują sporty, łącznie z ekstremalnymi, uprawiać można. Rower, rolki, narty i łyżwy to codzienność, nurkowanie i szybowanie to wcale nie rzadkość. Wszystko zależy od tego, czym interesuje się wnuk, czym dziadek, jakie są możliwości realizowania pasji jednego i zainteresowań drugiego. Bywa, że wnuk zachęci dziadka do podjęcia próby lotu na paralotni, ale zdarzyć się też może, że dziadek zaszczepi wnukowi pasję wędkowania. Nic nie będzie stało na przeszkodzie, by jeden weekend spędzili szybując z włosem rozwianym, drugi wędkując w ciszy i skupieniu.
Korzyści. Z takim dziadkiem każdą wolną chwilę można spędzać, nigdy się nie nudząc. Można się nim pochwalić, kumplom zaimponować, bo imponować drogim rowerem to nic szczególnego, dziadkiem na paralotni to coś zupełnie wyjątkowego. Kto wie, może inni dziadkowie przykład zaczną brać z paralotniarza?
Sonda w przedszkolu (dzieci 6,5 i 4 letnie)
Po co są dziadkowie?
Żeby się z nami bawić (Dominika lat 5)
Żeby kupować nam zabawki (Kasia lat5)
Odbierają dzieci z przedszkola (Ada lat 5)
Opiekują się dzieckiem, kiedy jest chore, a mama musi iść do pracy. (Przemek lat5)
Żeby chodzić z dziećmi na spacery (Kasia lat 5)
Jakby rodzice nie mogli z dzieckiem wyjechać na wakacje, to wyjadą dziadkowie. (Zosia lat 5).
Jak dziecko chce słodycze, to babcia je kupuje.
Dziadkowie są po to, żeby ich kochać (Dominika lat 5)
Co najbardziej lubisz robić z babcią i dziadkiem?
Oglądać telewizję.
Bawić się w dinozaury.
Grać w szachy.
Czytać bajki.
Chodzić do muzeum kolejnictwa.
Bawić się.
Co to znaczy, że dziadkowie są na emeryturze?
Są zwolnieni z pracy, bo są starzy.
Nic nie robią, bo już są za starzy.
Emerytura to odpoczynek na starość.
Dostają z banku pieniądze i nie muszą pracować.
Mają emeryturę, bo są za starzy do pracy. Nie mogą już nic robić.
Emerytura to na starość zwolnienie.
Co najczęściej robią dziadkowie?
Babcia gotuje, a dziadek siedzi na kanapie i pali papierosy.
Czytają gazety.
Odpoczywają.
Kochają dzieci.
Często chodzą do kościoła.
Duchy odprowadzają ich do grobu jak są bardzo starzy.
Robią wycieczki.
Siedzą na kanapie.
Umierają i idą do Pana Boga.
Na pytania odpowiadały dzieci z Państwowego Przedszkola nr 330
w Warszawie Al. Niepodległości 17.
K. Z.